Jak grzyby po jesiennym deszczu wyrosły ku zdziwieniu wolsztynian, na ulicach miasta tajemnicze, czarno-pomarańczowe skrzynki. Przechodnie z zaciekawieniem, ale ostrożnie podchodzą do nowych obiektów. Skrzynki wypełnione są książkami. Dla dzieci, dorosłych. Są tam książki nowsze, starsze. Książki, które można poczytać w jesienne długie wieczory, podręczniki, słowniki. Łączy je jedno. Każdą z nich można zabrać do domu, zaopiekować się nią, położyć na swojej domowej półce, oczywiście przeczytać. Bo tak to już jest z książkami – lubią być czytane. Wciąż od nowa i nowa.
Przez różne osoby. Można, lecz nie trzeba ją później zwrócić z powrotem, a ponieważ książka w swej naturze ma także żyłkę awanturniczą (wszak nie raz opisywała przygody rozbójników, piratów i łowców przygód) – uwielbia podróże. Stąd narodził się pomysł „bookcrossingu”, który jako trend jest rozpowszechniony na całym świecie i umożliwia naszej podróżniczce – książce, spędzanie czasu nie tylko w domach i na półkach domów i bibliotek, ale też przejażdżkę metrem, pociągiem, lub wizytę w parku na ławce.
W Wolsztynie książki – podróżniczki można znaleźć od niedawna w budkach, rozmieszczonych w różnych częściach miasta, takich jak rynek, promenada im.K. Modlińskiego, oraz dworzec PKP. Oczywiście także na wózku w Bibliotece Publicznej Miasta i Gminy Wolsztyn.
A gdy jedna z takich lektur, drogi Czytelniku pojawi się w Twoim domu, może się okazać, że w innej bajce, powieści, słowniku także „obudzi się żyłka podróżnika” i zapragnie – za pomocą „pomarańczowej skrzynki” z książko-krążenia, znaleźć się w rękach innej osoby, by odbyć wraz z nią kolejną przygodę.